Dzieńdobry. Jest późno. Jesteśmy z Mikołajem na Wiśle. Na jego nowym jachcie. Mikolaj kupił jacht i miał taki pomysł, żeby sprowadzić go na Zegrze drogą wodną. Z Tarnowa mniej więcej. No to jesteśmy na tej Wiśle, jakieś 30 km przed Sandomierzem.
Wczoraj (czwartek, 25 kwietnia 2013) odebraliśmy jacht od pana sprzedawcy. Najpierw Mikołaj z Bodziem przykręcili do jachtu silnik. Wielki jak nie wiem co. Od jachtu prawie większy. Potem pojechaliśmy wodować. Odbyło się to w Opatowcu, u ujścia Dunajca. tam jest prom, co przemieszcza się z jeqdnej strony rzeki na drugą bez żadnego silnika. I nie siłą mięśni też. On się przemieszcza, bo go woda popycha. Niesamowite. Po drodze w dół mięliśmy jeszcze parę takich promów. Wszystkie miały tak samo.
No, ale nie o tym. Rzecz w tym, że przy promie jest jak wjechać do wody z łódką. Spotkaliśmy przy promie bardzo miłego promowego (pozdrowienia niniejszym), co nam wszystko szczegółowo objaśnił. Do niego, mowi, ludzie z Krakowa przyjeżdżają wodować łódki. Taki gość.
No więc po jakimś czasie łódka była we wodzie, a woda... Niestety w niej. Ale Mikołaj powiedział "Trudno, jedziemy". Więc ruszyliśmy.