Pora na podsumowanie. Jesteśmy na Zegrzu. Zaraz będzie koniec. Przeżyłem na tym jachciku pięć cokolwiek trudnych, ale emocjonujących i satysfakcjonujących dni. Pamiętam początek - wodowanie. Mikołaj siedział w łódce, ładował do niej rzeczy, a mina jego średnio pewna była. Powtarzał co chwila: "Przygoda!". Ostateczny i niepodważalny argument, że to jest dobry pomysł, ten spływ. Pamiętam żarciki rzucane przez Bodzia i przeze mnie samego. W moim przypadku pokrywały, co tu dużo ukrywać, conajmniej niepewność, a może nawet niepewność graniczącą z przekonaniem, że to jest pomysł bardzo zły, ten spływ. I pamiętam swoje odbicie w oczach zadowolonego, że to nie on płynie, Bodzia - odbicie, na którym malował się nieszczery uśmiech, a spod niego wyzierała czysta ludzka zawiść, że to Bodzio wraca z przyczepą, a nie ja. I pamiętam, że jak Mikołaj powiedział do mnie: "Dobra, wsiadaj", to prawie słyszałem, jak ta łupinka wrzesczy do mnie: "Nie wsiadaj, bo się wywrócę!". A jak na nią wsiadłem, to faktycznie niewiele brakowało. A potem ta noc - nasza pierwsza noc - kiedy staliśmy z rzeczami na piaszczystej łasze, bo nam łódka tonęła. Namiot próbowaliśmy stawiać na bazie nieprzemakalnej plandeki i patyków. No, uśmiać się można, jak ktoś lubi Cyrk Monthy Pythona. Ja średnio go lubię - nie bardzo rozumiem. No i ta ciasnota. Wydawało się niemożliwe, że my we dwóch będziemy spać w środku.
A potem... Potem się poukładało i dotarło. Jak się zmieniamy przy sterze, to nawet nie musimy się namawiać "Ty tędy, ja tędy, tylko uważaj, bo tu to a to". I ruchy wchodzenia do kabiny i z niej wychodzenia zostały dopracowane. Prawie że salon się zrobił. No i, jak wsiadam na łódkę, to ona nie krzyczy już, że się zaraz wywróci. Raczej szepcze z łobuzerskim uśmiechem: "Śmiało, zapraszam, najwyżej wp... Wpadniesz do wody".
Tak więc kończę swoją relację, bo właśnie przybijamy. Może Mikołaj wreszcie skrobnie coś od siebie? A może nie skrobnie? Trzeba być na wszystko przygotowanym.
Pozdrawiam wszystkich Czytaczy, Czytaczki, Czytaciątka, Wielbicieli, Fanów, Krytyków i Antagonistów.
Andrzej.